środa, 16 października 2013

Rozdział 13

  Chwilę później do sali wszedł lekarz, który zabrał mnie na badania. Po godzinie poszliśmy do jego gabinetu.
- Widzę, że już pani lepiej. - uśmiechnął się - Lecz nie mam dla pani dobrych wieści...
- Proszę przejść do rzeczy.. - wystraszyłam się
- Badania wykazały, że jest pani chora... Poważnie chora, a mianowicie ma pani złośliwego raka skóry.. - oznajmił
  Zamurowało mnie, w moich oczach pojawiły się łzy. Dlaczego akurat teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać pojawiła się ta choroba?! 
- Umrę?! Czy ja umrę?! - krzyczałam przez łzy
- Niestety.. Ma pani góra 2 tygodnie, nie jesteśmy w stanie pani pomóc, gdyż jest on w zaawansowanym stadium.. Przykro mi.. - oznajmił spuszczając głowę
- O Boże... - załamałam się
  Zrezygnowana udałam się do sali numer 26, w której musiałam spędzić jeszcze jedną noc.. Przez długi czas nie mogłam zasnąć.. Pozostało mi tak mało czasu... Zastanawiałam się jak ja powiem o tym Lukasowi.. Najlepiej prosto z mostu, ale to nie jest takie łatwe na jakie się z początku zdaje..
                                                                        * * * * * *
  Następnego dnia obudziła mnie głośna konwersacja między doktorem, a Lukasem..
- Ale jak to?! Ona nie może umrzeć! Jest mi teraz potrzebna! - krzyczał Lukas
- Niestety nie jesteśmy w stanie nic zrobić.. - mówił spokojnie doktor
- Wy musicie ją uratować! Nie! Ja ją zabieram do kliniki w Monachium, tam się nią odpowiednio zajmą! Proszę dać mi wypis! - nalegał Lukas
- No dobrze.. - odpuścił lekarz
  Zdziwiła mnie postawa Lukasa, myślałam, że chłopak się ode mnie odwróci.. A tu taka miła niespodzianka.. Nie wiedziałam jaka jest ta klinika w Munchen, ale słyszałam, że Łukasz Piszczek przebył tam poważną operację biodra, która się powiodła, więc byłam spokojna. Do sali wszedł Lukas, przykucnął przy łóżku i ujął moją dłoń.
- Nie zostawię cię kochanie, już dziś pojedziemy do Monachium, tam cię wyleczą. - oznajmił wpatrując się w moje oczy
- Dziękuję ci, nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty.. - przytuliłam go
  Wtem przyszedł doktor, dający mi wypis. Razem z Lukasem opuściliśmy mury szpitala i udaliśmy się do domu. 
- Teraz ja zabukuję lot, a ty spakuj swoje najpotrzebniejsze rzeczy. - nakazał, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie.
  Nie powiem, ze się nie bałam, ale chciałam zawalczyć o swoje życie. Szybko spakowałam ubrania do walizki i zeszłam na dół. Lukas był już ubrany i czekał na mnie w korytarzu.
- Na którą mamy lot? - spytałam ubierając buty
- Za godzinę odlatujemy. - uśmiechnął się nieznacznie
  Pojechaliśmy na lotnisko. Trwało to dość długo, przez korki na drogach. Poszliśmy na odprawę i wsiedliśmy do samolotu.
  Lot minął bez żadnych przeszkód. W Monachium znaleźliśmy się po południu. Pierwszym naszym celem było pojechanie do kliniki, w której niby mają mi pomóc. 
                                                                        * * * * * *
- Dobrze, będzie pani musiała przychodzić na chemioterapię. - uśmiechnął się doktor - Będzie pani żyć, czuję to. 
- W Londynie dali mi zaledwie 2 tygodnie życia.. - przypomniałam
- To źle powiedzieli, bo rak jest w stadium niezaawansowanym. - stwierdził wesoło
- Ale jak to, przecież w tamtym szpitalu mówili zupełnie co innego.. - pogubiłam się
- Niech pani się nie martwi, wszystko będzie dobrze. - zapewnił pan Muller
- Widzisz kochanie, pomogą ci i wyzdrowiejesz. - przytulił mnie i czule pocałował

                                           (10 komentarzy i kolejny rozdział)

No dobra, spontan, spontan, spontan :D Podoba się? 
Bo mi szczerze mówiąc ulżyło :D

9 komentarzy:

  1. Mam nadzieję,że Klara wyzdrowieje i będzie wszystko ok ♥
    czekam na kolejny rozdział :D

    Zapraszam do mnie:
    http://nikt-nie-jest-ideaalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. no jaki on kochany <3
    chce żeby żyła ona ma do kogo żyć
    pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmmm... <3
    Miłośc, wszędzie miłośc ;**
    Fantastyczny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze, że jest kochający Lukas i ta klinika... Mam nadzieję, że Klara wyzdrowieje ;)
    Zapraszam: all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. O cholera..no to się porobiło...Musi wyzdrowieć, i to koniecznie ! Mam nadzieję, że leczenie przebiegnie w miarę szybko i bez komplikacji no i że wszystko wróci z czasem do normy i znowu będą mogli się cieszyć sobą. Dobrze, że ma przy sobie Lucasa ! Pozdrawiam :* Czekam niecierpliwie na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham, kocham! Kocham to opowiadanie!
    Dawaj kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział cudny :D
    Pozdrawiam, Anetka :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Oojoj, a się porobiło, ale dobrze, że Lukas jest przy niej :D
    To takie słodkie i po części romantyczne :D
    Pozdrawiam serdecznie, Angie :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawaj szybko kolejny rozdział!
    Jestem dziesiąta! <3

    OdpowiedzUsuń