piątek, 25 października 2013

Rozdział 15

  Obudziły mnie lekkie promienie słońca wpadające przez okno. Chcąc nie chcąc wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki, a później jak zwykle poszłam do kuchni, by zrobić Lukasowi pożywne śniadanie. Mój kochany wstał szybciej niż się spodziewałam.
- Hej kotek. - szepnął mi do ucha
- Cześć, jak się spało? - spytałam chytrze się uśmiechając
- Z tobą zawsze świetnie. - odwzajemnił gest
- Dzisiaj gracie, jak się czujesz przed meczem? - zapytałam kładąc talerze na stole
- Staram się o tym nie myśleć, przede mną jeszcze dużo czasu. - oznajmił siadając
- Ach, no tak... Ja to już się nie mogę doczekać.. W końcu zobaczę cię w akcji i to jeszcze w tak ważnym dla klubu spotkaniu, mam nadzieję, że wygramy. - wyznałam szczerze
- Ja też, ale bardziej boję się twojej odpowiedzi... - rzekł cicho
- Dlaczego, co ja niby miałabym takiego powiedzieć? - spytałam nie rozumiejąc
- Zobaczysz po meczu.. - kąciki jego ust ruszyły ku górze
- Okej, nie wnikam. - po raz kolejny odpuściłam
  Lukas zdawał być się jakiś taki poddenerwowany, nie rozumiałam tego. No ale w końcu nigdy nie grałam w tak prestiżowych rozgrywkach i nie wiem co teraz roi się w jego głowie...  W ciszy, zjedliśmy śniadanie. Później razem wybraliśmy się na zakupy do fan-shopu Arsenalu. Kupiliśmy szalik, koszulkę z nazwiskiem Podolski i do tego czarne spodnie z logiem klubu. Czas szybko nam zleciał i nim zdążyliśmy się obejrzeć nadszedł czas na wyruszenie, na Wembley.
                                                                      * * * * * *
  Siedząc na trybunach oczekiwałam na wyjście piłkarzy. Miałam cholerne nadzieje na to, że uda im się wygrać z wielką Barceloną..
  Wyszli. Napięcie rosło, sędzia gwizdnął po raz pierwszy w tym spotkaniu. Finał Ligi Mistrzów oficjalnie się rozpoczął. Pierwsza akcja Arsenalu zakończyła się fiaskiem, za to kontratak Katalończyków golem.. Nie wiedziałam co się dzieje, już w 1 minucie straciliśmy gola, to było nie do ogarnięcia... Totalny szok, na trybunach piski zawodu kibiców Arsenalu i euforia radości tyle tylko, że w sektorze kibiców Barcelony.. Zawiodłam się, ale przecież ten mecz dopiero się rozpoczął i są szanse na to, że go wygramy. Przez całą pierwszą połowę tego spotkania wypruwałam sobie gardło, które dopiero w 15 minutowej przerwie trochę odsapnęło. Wytłumaczenie? Wytłumaczenie wyniku? Nie da się go wytłumaczyć, po prostu straciliśmy gola i tyle, trudno, chłopaki muszą walczyć. Bez zastanowienia opuściłam swoje miejsce na trybunie południowej i udałam się w stronę szatni. Wiedziałam, że to się nie powiedzie, przecież nikt by mnie nie wpuścił do szatni chłopaków, ale za pomocą mojego kochanego, który nieoczekiwanie stał przy drzwiach udało mi się do niej wejść. Mina chłopaków i trenera kiedy zagościłam w szatni - bezcenna.
- Dobra chłopaki! Teraz mnie słuchajcie, sorry trenerze, że zabieram czas, ale muszę im coś powiedzieć. A więc! Każdy atak Katalończyków jest przeprowadzany przez Inieste i Alexisa, który jak już chyba zauważyliście swoje podania kieruje do Messiego. Postawcie na krycie strefą i przeprowadzajcie szybkie kontrataki, gdyż wszyscy piłkarze Barcelony przy rzutach rożnych lub przy wykonywaniu wolnych, są na waszej połowie. Lukas, ty jesteś pilnowany przez Pique więc zawsze uciekaj na prawą stronę, bo Bartra widocznie sobie nie radzi, przerasta go ważność tego meczu! Przy rożnych spróbujcie wycofań piłki po ziemi na 20 metr i stamtąd próbujcie swoich sił strzałami z dystansu, Giroud i Lukas się do nich świetnie nadają, a więc do dzieła i dziękuję za uwagę!. - zakończyłam swój wyjątkowo długi monolog
  Zadowolona z siebie i naładowana pozytywną energią wyszłam z szatni i już po chwili znalazłam się na swoim miejscu. Chłopaki ponownie zawitali na murawie, a sędzia po raz kolejny zagwizdał rozpoczynając drugą połowę. Chłopaki stosowali się do moich wskazówek i nieźle im to wychodziło, ponieważ w 59 minucie, kiedy to Koscielny wykonywał rzut rożny, wycofując piłkę na około 25 metr do Lukasa padł strzał, który wyrównał wynik tego spotkania. Euforia i szał, tylko te dwa słowa mogą opisać to, co wtedy czułam. To była moja taktyka, którą przekazałam im w szatni, byłam z siebie dumna. Kolejne minuty nie chciały przynieść żadnego efektu, do czasu. Kończyły się nadzieje na to, że ten mecz zakończy się w podstawowym czasie gry, ponieważ kończyła się 90 minuta i nic, żadnych akcji, ale w końcu padło kilka celnych podań i co najważniejsze?! Strzał! Padł strzał, po którym piłka znalazła swoje miejsce w bramce! A co było w tym takiego wyjątkowego? To, że gola na wagę zwycięstwa strzelił mój kochany! To było niesamowite! Znów ta radość, znów euforia i skandowanie nazwiska mojego chłopaka. Ostatni gwizdek sędziego, zakończył ten jakże emocjonujący mecz. Radości nie było końca, aż tu nagle z głośników poczęła lecieć moja ulubiona na chwilę obecną  piosenka. Zdziwiłam się, gdyż Poldi ujął w swoją dłoń mikrofon i wywołał mnie na murawę. Posłusznie wykonałam jego "polecenie" i szybko znalazłam się na boisku. Kiedy stanęłam przed moim kochanym ten uklęknął i spytał (po Polsku).
- Wyjdziesz za mnie?
- Tak, jasne, oczywiście, że tak! - krzyknęłam uwieszając się mu na szyi

                                         (10 komentarzy i pojawi się kolejny wpis)

Tak, wiem głupie.. Ale no cóż... Trudno XD


                                              ZAPRASZAM NA MOJE NOWE BLOGI :D





11 komentarzy:

  1. Jeju, emocje podczas czytania tego rozdziału prawie, jakby to faktycznie był realny mecz haha. :D
    "sorry trenerze, że zabieram czas" mnie rozłożyło na łopatki.
    Ogólnie rozdział świetny, pozdrawiam. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super!
    Oświadczył się *,*
    Słodziutko ;3
    Oświadczyny zajebiste <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Superr <3 ! Jakie to słodkie i romantyczne ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Widze nowy rozdział !♥
    Super jest :*
    czekam na nexta:)
    Zapraszam do mnie na nowy rodział:)
    http://bvbstorymarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2013/10/plany.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział !
    Super że sie oświadczył :3
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czułam, że Lukas się oświadczy! No po prostu czułam to w moich połamanych kościach! :D Nie jestem zaskoczona, ale to nie zmienia faktu, że ten rozdział cholernie mi się podoba. Zwłaszcza ten monolog w szatni xD

    Przy okazji zapraszam do siebie na prolog:
    http://sprawiedliwosc-zycia.blogspot.com/2013/10/prolog.html
    Mamy początek historii o Kubie, Ilkay`u i Siennie :D Oczywiście z Dortmundem w tle :D

    OdpowiedzUsuń
  7. jejej on się jej odświadczył.Ale jest podjarana!!!
    Ciekawe czy WOjtek to spieprzy?
    http://marco-emila.blogspot.com/2013/10/info.html

    OdpowiedzUsuń
  8. boski po prostu. kocham czytać Twojego bloga :D zapraszam doo mnie : http://cecilia-zayn.blogspot.com/ mile widziane komentarze :)

    OdpowiedzUsuń